Artur Bazak Artur Bazak
3527
BLOG

Warto przypomnieć zasługi ks. Sowy dla Platformy Obywatelskiej

Artur Bazak Artur Bazak Polityka Obserwuj notkę 16

 

Zainspirowany wypowiedzią ks. Kazimierza Sowy na temat przejęcia "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze", postanowiłem przypomnieć swój tekst z 3 nr "Uważam Rze", w którym opisałem dwóch duchownych: ks. Sowę i ks. Małkowskiego. Jeden w świetle tvn-owskich kamer komentuje poczynania swoje partii. Drugi za swoje poglądy jest sekowany przez Kurię.

 

Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego.

– mówił do księży w archikatedrze św. Jana podczas swojej pielgrzymki do Polski w 2006 roku papież Benedykt XVI.

Wielu komentatorów odnosiło wówczas słowa papieża do publicznej działalności o. Tadeusza Rydzyka i jego medialnego imperium. Toruński redemptorysta jest od dawna traktowany przez wielu jak polityk w sutannie. A przynajmniej jako osoba mająca ambicje bezpośredniego wpływania na politykę.

Jednak oprócz, skądinąd barwnej, postaci o. Rydzyka, który – ku zgrozie liberałów – w pełni urzeczywistnił ich marzenia o społeczeństwie obywatelskim, zrobiło się ostatnio głośno o dwóch ważnych duchownych katolickich, których publiczna działalność każe postawić na nowo pytania o granice między polityką a religią, państwem a Kościołem, a także  o powołanie kapłana Kościoła katolickiego. Mówiąc ściślej, głośno było o jednym z nich. Przypadek drugiego przeszedł bez echa. Niesłusznie.

Są to: ks. Kazimierz Sowa,publicysta i dyrektor kanału Religia.tv, i ks. Stanisław Małkowski,kapelan „Solidarności", a ostatnio także jeden z niewielu księży, którzy modlili się wspólnie z obrońcami krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

Ojciec dyrektor koalicji PO – ITI

Dyrektor kanału Religia.tv udzielił niedawno wywiadu słynnej już gazetce partyjnej Platformy Obywatelskiej „POgłos"(nr 01/39, styczeń 2011 r.), w której podzielił się swoją opinią na temat partii rządzącej oraz opozycji. Jednoznaczna diagnoza polityczna przeplata się tu z refleksją natury moralnej:

Jestem od wielu lat pod wrażeniem stylu polityki w wykonaniu premiera Tuska. To właśnie on pokazał, że nie będzie tolerował wśród członków PO i współpracowników zachowań wątpliwych moralnie, nawet jeśli nie mają znamion prawnych nadużyć. Poradził sobie z największą bolączką polskiej polityki – z kolesiostwem, z »mordo ty moja«, z partykularnymi interesami politycznej grupy".

Wysokie poparcie społeczne Platformy ks. Sowa kwituje stwierdzeniem: „To nie wynika jedynie z moralności, wynika też ze skuteczności rządzenia – a to także może być wartością etyczną". Dalej przekonuje, że dzięki rządom Donalda Tuska wielu ludziom żyje się zdecydowanie lepiej, ponieważ daje im poczucie bezpieczeństwa, jest przewidywalny i nie stosuje języka nienawiści.A Platforma Obywatelska mieszcząca w sobie ludzi o poglądach Jarosława Gowina i Janusza Palikota jest dowodem na różnorodność i wewnętrzny pluralizm, jaki powinien cechować dojrzałe partie polityczne w systemie demokratycznym.

PiS zaś jest – zdaniem duchownego – partią, która została sprowadzona do poziomu sekty, skupiając się wokół swojego nieomylnego lidera:

„Powiem szczerze, że ja się obawiam takich ugrupowań politycznych, w których panuje wiara w nieomylność lidera.(...) Struktura sekty w polityce jest zawsze zawężeniem, okopaniem się, które jest dobre tylko co najwyżej na czas wojny. W czasach pokoju i budowania to jest fatalne".

– ocenia.

Dla tych, którzy znają poglądy ks. Kazimierza Sowy, te słowa nie są dużym zaskoczeniem. Wielokrotnie w przeszłości publicznie deklarował swoje sympatie polityczne, otwarcie przyznając, że głosował w ostatnich wyborach prezydenckich na Bronisława Komorowskiego, sprawował opiekę duszpasterską w lokalnych strukturach PO, a jego krąg towarzyski w dużej mierze tworzą ludzie związani z partią rządzącą.

Dla innych tak jednoznaczne deklaracje polityczne, a wręcz partyjne katolickiego księdza budzą kontrowersje. I może, żeby to unaocznić, proponuję czytelnikowi przeprowadzenie eksperymentu myślowego: proszę wyobrazić sobie sytuację, w której katolicki duchowny udziela wywiadu partyjnej gazetce Prawa i Sprawiedliwości i rozpoczyna go od słów: „Jestem od wielu lat pod wrażeniem stylu polityki w wykonaniu premiera Jarosława Kaczyńskiego...". Wywiad ks. Sowy przeszedł jednak bez większego echa. Tak jakby oczywistością było, że ksiądz może uprawiać partyjną propagandę w partyjnej gazetce.

Czy to oznacza, że ksiądz nie może posiadać określonych poglądów politycznych? Ależ skąd. Czy zatem nie może ich publicznie głosić? Nonsens. Ksiądz katolicki jak każdy z nas jest też obywatelem i ma prawo do otwartego głoszenia swoich przekonań, także politycznych.

Ksiądz Kazimierz Sowa pełni funkcję dyrektora kanału tematycznego Religia.tv wchodzącego w skład Grupy ITI. Często występuje w roli komentatora w programach publicystycznych w TVN 24 – przede wszystkim w programie Andrzeja Morozowskiego „Tak jest" oraz w „Drugim śniadaniu mistrzów" Marcina Mellera, ale również można go zobaczyć u Tomasza Lisa czy w innych programach telewizyjnych.

Wychodzi na to, że – parafrazując słowa ks. Józefa Tischnera – ks. Kazimierz Sowa jest najpierw człowiekiem, potem dziennikarzem, a dopiero potem księdzem. Dziennikarzem o bardzo określonych poglądach politycznych, otwarcie wspierającym PO i prowadzoną przez nią politykę.Księdzem, który jest przedstawicielem nurtu określanego mianem „katolicyzmu otwartego", reprezentowanego przez krakowski „Znak", „Tygodnik Powszechny" oraz warszawską „Więź".

Ksiądz z Krakowskiego Przedmieścia

Historia ks. Stanisława Małkowskiego jest diametralnie inna. Przede wszystkim w przeciwieństwie do ks. Sowy dawny kapelan „Solidarności", przyjaciel ks. Jerzego Popiełuszki i bezkompromisowy antykomunista nie jest pieszczochem mediów i władz kościelnych.

W latach 80. ks. Stanisław Małkowski odprawiał wspólnie z ks. Jerzym Popiełuszką słynne msze za ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki. Znalazł się na pierwszym miejscu na liście niewygodnych księży przygotowanej dla płk. Adama Pietruszki (Dep. IV MSW), których zamierzano zabić.Ks. Jerzy Popiełuszko w ostatniej chwili zajął miejsce ks. Małkowskiego. Cała działalność duszpasterska ks. Stanisława Małkowskiego skupia się na ludziach wykluczonych, porzuconych, marginalizowanych. Najpierw są to dzieci nienarodzone, potem więźniowie(był przez dziesięć lat kapelanem w areszcie śledczym na Białołęce), ludzie terminalnie chorzy (pracował kilka lat w hospicjum) oraz, ostatnio, obrońcy krzyża na Krakowskim Przedmieściu.

Nie komentuje bieżącej polityki w studiach telewizyjnych, nie jest dyżurnym ekspertem od spraw wiary. Swój czas dzieli między posługę na warszawskim Cmentarzu Komunalnym Północnym na Wólce Węglowej, pracę duszpasterską w zaprzyjaźnionej parafii i na Krakowskim Przedmieściu we wspólnocie modlitewnej obrońców krzyża oraz inne zajęcia ściśle duszpasterskie.Ks. Stanisław Małkowski zawsze miał pod górkę. Za swoje kontrowersyjne dla władz kazania i zbyt duże zaangażowanie polityczne był wielokrotnie, od lat 70., napominany przez kurię archidiecezji warszawskiej.

W 2007 r. został czasowo odsunięty od swoich obowiązków duszpasterskich za krytykę abp. Stanisław Wielgusaw programie „Pod prąd" w Telewizji Puls. Ostatnie napomnienie, włącznie z niezrealizowaną ostatecznie groźbą kary suspensy (zakaz wykonywania obowiązków kapłańskich), wiąże się z jego uczestnictwem w zgromadzeniach pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim, przewodniczeniem wieczornym modlitwom na Krakowskim Przedmieściu oraz wygłaszaniem kontrowersyjnych ocen na temat rządzących i katastrofy smoleńskiej.

Jedyne, co łączy tych dwóch księży, oczywiście oprócz braterstwa w kapłaństwie, to jasne i kategoryczne wyrażanie swoich poglądów politycznych. Przy czym – w świetle obowiązujących zasad poprawności politycznej – ks. Małkowski swoimi wypowiedziami na temat katastrofy smoleńskiej i obecnego obozu rządzącego stawia się poza nawiasem cywilizowanej debaty publicznej.

Jak sam mówi, „Pan Bóg posługuje się mną jak Samson oślą szczęką, aby pokonać różnych Filistynów". Po nieudanej próbie przeniesienia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia do kościoła św. Anny 12 sierpnia 2010 r. biskupi wydali oświadczenie, w którym apelowali o oddzielenie krzyża od polityki. Ks. Małkowski odpowiada na to, że oznacza to w konsekwencji oddzielenie polityki od krzyża, a więc od prawdy, dobra i sprawiedliwości. Przeniesienie krzyża uznaje za akt przemocy i profanacji, a katastrofę smoleńską za drugi Katyń.

Ortodoksja jako obrona przed polityką

Kościół katolicki w swoim nauczaniu oddziela sprawy polityki od spraw religijnych, ale to nie oznacza, że ucieka od oceny moralnej polityki.Praktyczna realizacja postulatu rozdziału polityki i religii, państwa i Kościoła w różnych krajach przebiega rozmaicie i w każdym przypadku uniwersalna zasada nauczania Kościoła wchodzi w konkretną tradycję i historię wzajemnych stosunków państwo – Kościół.

W Polsce pozycja Kościoła i siła jego nauczania były i – jak wskazują rozmaite badania – wciąż są bardzo silne.

Katolicyzm jest religią integralną, zobowiązującą swoich wyznawców do podporządkowania swojego życia, a zatem także wyborów moralnych i politycznych określonym zasadom wypływającym z ewangelii i tradycji nauczania, której depozytariuszem jest Kościół. W tym sensie to, co teoretycznie streszcza się zgrabnie w soborowej sentencji „poszanowania wzajemnej autonomii i niezależności" państwa i Kościoła, w praktyce rodzi naturalne napięcia i problemy.

Najczęstszym zarzutem stawianym w tym kontekście jest zarzut mieszania polityki do spraw religijnych i na odwrót. Wtedy pojawia się odpowiedni wyjątek z nauczania Chrystusa, fragment konstytucji soborowej czy cytat z konkordatu. I natychmiastowa obrona księży przed zarzutem upolityczniania religii bądź sakralizowania polityki: „ależ my tylko przypominamy ogólne zasady moralne, nie wskazujemy, na kogo głosować".

Uważam, że ta, skądinąd słuszna, zasada powinna uwzględniać zmieniającą się naturę polityki. Żyjemy w bardzo politycznych czasach, odkąd polityka zaczyna zagarniać coraz większe obszary życia prywatnego, łamiąc starą rzymską zasadę podziału na to, co publiczne i prywatne, rości sobie pretensje do decydowania o początku i końcu życia człowieka, wchodzi w kompetencję rodziny i wypycha Kościół z przestrzeni publicznej.

Powrót do fundamentów i ortodoksji wiary jest zatem w tym świetle formą obrony przed polityką, która wypełnia znamiona definicji polityki totalitarnej, a więc zagarniającej każdy obszar życia społecznego obywateli.

I w takim kontekście należy oceniać zaangażowanie ks. Kazimierza Sowy popierającego rząd Platformy Obywatelskiej m.in. w prowadzonym przez redaktora naczelnego „Playboya" Marcina Mellera programie w TVN 24, który nagrywany jest w kawiarni o wdzięcznej nazwie Szparka oraz modlitwy w intencji wolnej ojczyzny i ofiar drugiego Katynia prowadzonej na Krakowskim Przedmieściu z obrońcami krzyża przez ks. Stanisława Małkowskiego.

Pierwszy jest duchownym, którego łatwiej spotkać w studiu telewizyjnym niż w kościele, a jego status rozpoznać po wizytówce, bo rzadko chodzi w koloratce, nie mówiąc o sutannie, a i wypowiada się raczej jak rasowy komentator polityczny.

Drugi za swoje bezkompromisowe i kontrowersyjne poglądy funkcjonuje już niemal tylko w podziemiu – sprawując posługę wobec zmarłych i opuszczonych przez biskupa miejscach. A jeśli trafia do mediów, rozpoznać go można po sutannie, różańcu w ręku i żarliwej, religijnej i antykomunistycznej retoryce, która oburza hierarchów, wiernych i dziennikarzy.

 

Artur Bazak
O mnie Artur Bazak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka