Artur Bazak Artur Bazak
147
BLOG

Zwycięstwo czy przegrana?

Artur Bazak Artur Bazak Polityka Obserwuj notkę 27

„Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska.” Tak dokładnie brzmi cytat, którego użył Jarosław Kaczyński podczas wieczoru wyborczego. Przez ostatnie dwa miesiące prezes Prawa i Sprawiedliwości udowodnił, że polityczne zwycięstwo jest w zasięgu możliwości jego środowiska politycznego. Jarosław Kaczyński przegrał jako kandydat na prezydenta, ale wygrał jako polityczny przywódca partii, która jeszcze parę miesięcy temu trwała w marazmie, bez pomysłu na dalszy rozwój. Kaczyński po 10 kwietnia jest jej niekwestionowanym liderem.

Wysokie poparcie w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego może – choć nie musi – przełożyć się na wynik przyszłorocznych wyborów parlamentarnych jego ugrupowania. Skoro Platformie udało się wmówić ludziom, że afera hazardowa to nic poważnego, a PiS-owi nie udało się dojść do wyborców ze swoim przekazem, skoro rządzący będą mieli swoich przyjaciół już nie tylko w TVN i Polsacie, to tak naprawdę scenariusz dziesięciolecia pod znakiem PO (licząc od 2007 r.) nie jest wcale nieprawdopodobny.

Wiele zależy od tego, czy największa partia opozycyjna będzie stanowiła realną alternatywę dla partii rządzącej. Czy nie da się złapać w sieć politycznej poprawności establishmentu, który będzie ją szantażował słowami o dialogu, współpracy, zaufaniu, 500 dniach spokoju. Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości nie oczekują chyba od swojej partii ścigania się z Platformą Obywatelską na język miłości. Z drugiej strony PiS nie powinien zostać zakładnikiem jednej sprawy, ponieważ nie da się podtrzymać kwietniowych emocji przez kolejne miesiące.

Jarosław Kaczyński zapowiedział, że zrobi wszystko, aby wyjaśnić przyczyny i ustalić polityczną, moralną i prawną odpowiedzialność za katastrofę smoleńską. Polskie państwo nie zdało egzaminu i ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego musi umiejętnie i skutecznie wejść w rolę egzaminatora. To – wbrew pozorom – bardzo trudne zadanie.

Wybory prezydenckie 2010 r. pokazały, że naprawdę istnieją dwie Polski. I nie chodzi tu tylko o podział geograficzny, ale cywilizacyjny. Mieszkańcy tych dwóch Polsk mówią innym językiem, odwołują się do inncyh wartości i to jest podział bardzo wyraźny, idący w poprzek utartych schematów: miasto - wieś, młodzi- starzy, wykształceni-niewykształceni. 4 lipca 2010 r. wygrała Polska grillująca, Polska świętego spokoju.

Ale tak naprawdę, dopiero teraz zacznie się jatka. Jej zapowiedzią są pierwsze słowa Palikota, przyjaciela prezydenta Polski.


 



 

Artur Bazak
O mnie Artur Bazak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka